Anthony Burgess "Mechaniczna pomarańcza"
Już na początku doskwierał mi język. Jest
trudny do zrozumienia, futurystyczny. Jak dobrze, że znam j.rosyjski (czytałam
kultową wersję R), bo gdybym tak musiała za każdym razem odnosić się do
słowniczka, to chyba bym zwariowała! Po kilkunastu stronach można się
przyzwyczaić do tego młodzieżowego slangu i wtedy lektura sprawia prawdziwą
przyjemność. Podejrzewam, że autor - skądinąd pasjonat lingwistyczny - chciał w
ten sposób nie tylko scharakteryzować wiek bohaterów i ich stosunek do życia
ale też złagodzić odbiór brutalnych scen morderstw i gwałtów zadawanych na
niewinnych ludziach. Ogromne brawa i szacunek dla Roberta Stillera za genialne
tłumaczenie, które z pewnością przysporzyło mu wielu trudności.
Gdybym miała dopasować "Mechaniczną
pomarańczę" do któregoś z gatunków literackich, uznałabym ją za książkę
psychologiczną z elementami futuryzmu. Kluczowe jest tutaj zrozumienie tytułu.
Bardziej sensowne byłoby tłumaczenie "A Clockwork Orange", jako
"Nakręcona pomarańcza", przy czym upiera się R.Stiller, a ja go w
pełni popieram. Parafrazując tłumacza w posłowiu - człowiek jest jak
pomarańcza: organiczny, kruchy, miękki a nakręcać go (manipulować), to zmieniać
go w coś mechanicznego.
Alex - młodociany zbrodniarz - jest pierwszym
"uleczonym" degeneratem. Wziął udział w dwutygodniowej terapii,
polegającej na zmianie jego psychiki i wypracowanie odruchu warunkowego
odczuwania mdłości na myśl o przemocy. Skutkiem terapii było stworzenie maszyny
(bo człowiekiem nie można tego nazwać), nie posiadającej wolnej woli, własnego
zdania i charakteru, w imię wyższego dobra.
Powieść podzielona jest na trzy części, ale
dopiero czytając drugą, poczułam, że mnie wciąga. Nie mogłam oderwać się od
lektury przez kilka godzin. Doczytałam do końca i... jestem zawiedziona. Zakończenie
jest najsłabszą częścią "Mechanicznej pomarańczy". Odniosłam
wrażenie, jakby autora ogarnęło ogólne "niechciejstwo" i brak weny na
efektowne zamknięcie powieści. Dlatego też obcinam punkty i Anthony Burgess za
"Mechaniczną pomarańczę" otrzymuje ode mnie 6/10pkt.
PS. W 1971r. (10 lat po wydaniu książki)
Stanley Kubrick wyreżyserował film, swobodnie opierając go na książce. Boję się
po lekturze od razu sięgnąć po film, zastanawiam się, czy scenariusz dorównał
powieści. Może jeszcze trochę poczekam. Muszę ochłonąć.
Tytuł oryginalny: A
Clockwork Orange
Kategoria: literatura
piękna
Gatunek: science
fiction
Forma: powieść
Liczba stron: 254
Wydawnictwo: Vis-a-vis
Ediuda
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz