George R.R.Martin "Gra o tron"
„Gra o tron” jest pierwszą częścią
siedmiotomowej (póki co) serii „Pieśń lodu i ognia”. Było to moje drugie
podejście do tej książki. Pierwsze, nieudane, na wakacjach głównie z powodu
natłoku ludzi na plaży i rozkrzyczanych dzieci, które uniemożliwiały mi
skupienie się na treści, a co tu dopiero mówić o poruszeniu wyobraźni. Musiałam
zaczekać z „Grą...” na lepsze czasy. I stało się! Drugie podejście, już udane,
zakończyłam wczoraj. Do książki zachęcił mnie mój narzeczony, który przeczytał
już całą serię i jest pod jej ogromnym wrażeniem. Najpierw obejrzałam dwa
sezony serialu, więc wiedziałam już, co się wydarzy. Nie przeszkodziło mi to
jednak w odczuwaniu ogromnych emocji, przez które zdrapałam cały lakier, który
miałam na paznokciach.
Ciężko dopasować tę książkę do jednego
konkretnego gatunku literackiego. Krytycy bardzo szybko nazwali ją literaturą
fantasy. Dla mnie jednak jest to „umiarkowane” fantasy – na pewno nie „rasowe”
(jak np. u Tolkiena). Akcja dzieje się w Siedmiu Królestwach, w nieokreślonym
czasie, lecz maniery dworskie, stroje i zachowania wprowadzają nas w klimaty
średniowieczne. Nie wiem, jak w kolejnych tomach, ale tutaj elementy fantasy są
znikome. Według mnie, ich zadaniem jest ubarwienie historii. Uważam, że gdyby
nie Daenerys ze swoimi smokami, czy Inni zza Muru, sama intryga i walka o tron,
na dłuższą metę, nie byłaby tak ciekawa.
Głównym wątkiem jest walka o władzę nad
Siedmioma Królestwami. Chętni imają się różnych sposobów, by ją uzyskać.
Niektórzy liczą na sprawiedliwość, inni na więzy krwi, a jeszcze inni polegają
na swoim sprycie i wyrafinowaniu.
Ogromnym atutem tej powieści jest
różnokolorowy wachlarz osobowości. Rozbudowanie psychologiczne postaci
powoduje, ze żadna z nich nie jest nijaka – do każdej żywimy emocje: albo ich
lubimy, albo nienawidzimy. George R.R. Martin zagłębia się w zakamarki ludzkiej
psychiki, by pokazać jej złożoność. Nie ma nikogo, kto byłby w stu procentach biały,
czy czarny – tak samo, jak w życiu nie spotykamy człowieka wyłącznie dobrego,
czy okrutnego do szpiku.
Do moich ulubionych bohaterów należą:
- Eddard Stark – za sprawiedliwość, honor i
chęć czynienia dobra
- Jon Snow – bękart Eddarda Starka; za wrażliwość
i szlachetne serce
- Daenerys Targaryen – za odwagę, spryt,
oddanie mężowi i misji, którą została obarczona
- Tyrion Lannister – jedyny Lannister,
którego lubię; za świadomość swojej ułomności i uczynienie z niej swojej
tarczy, za mądrość i za to, że nie jest ślepo wpatrzony w swój ród.
George R.R. Martin ma taki sposób prowadzenia
narracji, który bardzo mi się podoba. Lubię jego opisy krajobrazów, strojów,
jedzenia – bardzo uruchamiają wyobraźnię. Struktura książki też jest trafiona:
każdy rozdział opatrzony jest imieniem bohatera, którego dotyczy (np. CATELYN),
co sprawia, że przenosimy się do innej części Siedmiu Królestw. Co więcej,
zakończenia poszczególnych rozdziałów zaskakują nas – autor zawiesza sytuację w
najlepszym momencie, a my nie możemy się doczekać, aż przejdziemy te
kilkadziesiąt stron, by zaspokoić ciekawość.
Na początku musimy stawić czoła ogromnej
ilości nazwisk, rodów, herbów i miejscowości. Ale gdy już przez nie
przebrniemy, czytanie staje się czystą przyjemnością. Polecam robienie notatek
podczas lektury. Wpadłam na ten pomysł dopiero dwieście stron przed końcem, ale
dzięki temu pamiętam dużo szczegółów. Takie notatki pozwalają dużo poukładać
sobie w głowie dla lepszej jakości czytania.
Na pochwałę zasługuje filmowe wydanie
książki. Nie oszukujmy się – atrakcyjną z wyglądu lepiej się czyta. Tym
bardziej, że poprzednia okładka wołała o pomstę do nieba! Czekam na podobne
wydanie kolejnych tomów.
Książkę polecam wszystkim lubiącym dużo
akcji, ciekawe dialogi, rycerskie klimaty z domieszką fantasy na wysokim
poziomie. Tymczasem ja za niedługo z wielką przyjemnością sięgnę po drugi tom.
Tytuł oryginalny: A Game of Thrones
Seria: Pieśń lodu i
ognia (tom 1)
Kategoria: literatura
piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Liczba stron: 844
Wydawnictwo: Zysk i
S-ka
Moja ocena: 9/10
Jestem teraz w trakcie czytania "Gry o tron" i też mnie zachwyciła. To robienie notatek to na serio dobry pomysł, jednak u mnie zostało już z około sto stron do końca. :) Pozdrawiam, Hayles z bloga https://ourbooksourlive.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńW późniejszych tomach z tyłu książek są już zebrane "do kupy" wiadomości o bohaterach. Wyszła również książka "Świat Lodu i Ognia". I niby wszystko fajnie, ale wszędzie trzeba uważać na spoilery, dlatego własnoręczne notatki uważam za bezpieczniejszą formę pomocy w ogarnięciu historii :)
UsuńPozdrawiam i życzę miłej lektury następnych tomów! :)