Ian R. Macleod "Pieśń czasu"


Im bliżej końca roku, tym intensywniej czytam wyzwanie „Postapo”. Tym razem wzięłam do ręki „Pieśń czasu: Iana R. Macleoda.

Główną bohaterką powieści jest Roushana Maitland, skrzypaczka, która lata wspaniałej i uznanej na całym świecie kariery ma już za sobą. Obecnie spędza jesień życia w swoim domu nad morzem. Pewnego dnia znajduje na plaży wycieńczonego, ledwie żywego, młodego mężczyznę. Siłą własnych mięśni zabiera go do domu, licząc na to, że uda jej się go uratować. Opiekuje się nim, a nie znając jego imienia, nazywa go Adamem. Mężczyzna odzyskuje siły, jednak wspomnienia nie chcą do niego wrócić. Nie pamięta kim jest, nic o sobie nie wie. Zostaje z Roushaną na jakiś czas, a ona opowiada mu wspomnienia ze swojego życia pełnego pasji, namiętności, podróży i muzyki.

Będąc zawodowym muzykiem czułam się mocno zaintrygowana opowieścią Roushany. Niektóre jej myśli – stety, lub niestety – były mi bliskie. Roushana przez całe życie zmagała się ze swoją chorobliwą ambicją w myśl, że „bycie tylko dobrą jest złem”. Jest trochę prawdy w tym, że sztuka nie lubi „dobrych”, za to kocha „znakomitych” artystów. Takim myśleniem jednak łatwo można wpaść w okowy pracoholizmu i przesadnego perfekcjonizmu. Wzorem dla Roushany był jej brat – doskonały muzyk, mający absolutnie wszystko: idealną technikę, emocjonalność oraz kreatywność. Nikt nigdy nie inspirował jej tak, jak on.

„Pieśń czasu” czytało mi się bardzo dobrze. Historia była interesująca i spójna i choć postapokalipsy jest tu tyle, co kot napłakał, a powieść równie dobrze mogłaby się obyć bez motywu kryształu, niewątpliwie jest tu ukazana pewnego rodzaju wizja przyszłości.

Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania „Czytam postapo z Unserious.pl”. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o Wyzwaniu, kliknijcie w banner poniżej. A jeśli ciekawią Was inne książki przeczytane przeze mnie w tym Wyzwaniu, klikajcie tutaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Sonia Czyta , Blogger