Spotkanie autorskie z Robertem M. Wegnerem w Bibliotece "Stacja Kultura" w Rumi
W ubiegłą środę, 29. maja 2019 roku miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z Robertem M. Wegnerem, autorem cyklu fantasy „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”, wielokrotnym laureatem nagród i wyróżnień literackich, m.in. Nagrody im. Janusza A. Zajdla, Sfinksa oraz Nagrody Europejskiego Stowarzyszenia Science Fiction. Wydarzenie odbyło się w mojej ulubionej bibliotece „Stacja Kultura” w Rumi, w ramach cyklu „Od mitu do fantasy”. Z autorem rozmawiała dr Elżbieta Żukowska, literaturoznawczyni, animatorka projektów kulturalnych, zainteresowana szczególnie mitami słowiańskimi.
Podczas spotkania słuchacze dowiedzieli się na przykład, że Wegner jest miłośnikiem historii i powieści historycznej, a będąc jednocześnie umysłem ścisłym kładzie nacisk na ciąg przyczynowo-skutkowy oraz na logikę i spójność wydarzeń.
Nie żyje wyłącznie z pisania, ma etatową pracę, co daje mu wolność w tworzeniu. Dzięki temu nie daje się zwariować presji czasu (i pieniędzy!) oraz ma możliwość spokojnego doprowadzania swoich książek do perfekcji. Autor mówił też o bardzo udanej współpracy z Wydawnictwem Powergraph.
Co do Meekhanu, Wegner ma już w głowie zakończenie, do którego będzie dążył. Zachowuje jednak do niego zdrowy dystans i daje sobie możliwość zmiany głównej idei, jeśli coś lepszego wpadnie mu do głowy. Dba o to, żeby wydarzenia przedstawione w powieściach były życiowe, dlatego czasem nawet celowo wyprowadza swoich bohaterów na manowce, pozwala im błądzić i robić głupoty. Ciekawostka: jego ulubieńcem oraz bohaterem najbardziej do niego podobnym jest Altsin.
Czy z powieściami Wegnera też tak macie, że wydaje Wam się, jakby niektóre fragmenty były pisane w trochę innym stylu? Ja zauważyłam, że Meekhan czasem czyta mi się lepiej, a czasem gorzej... nie wiedziałam, z czego to wynika. Teraz już wiem. Otóż, zmiana stylów pisania jest celowym zabiegiem autora, a każda kraina Meekhanu ma swój własny, unikalny język prowadzenia narracji. To dlatego od wydarzeń dotyczących Deany nic nie jest w stanie mnie oderwać, a przez wojskowe klimaty Szóstej Kompanii dosłownie brnę.
Czytelnicy wykazali się dociekliwością i zasypali Wegnera lawiną pytań, na które cierpliwie i wyczerpująco odpowiadał. Na koniec można było zdobyć autograf, a nawet zrobić sobie zdjęcie z autorem. Autograf zdobyłam, zdjęcie zrobiłam, ale byłam tak onieśmielona osobą Roberta Wegnera, że nie byłam w stanie wydusić nic więcej, niż „Dzień dobry” i „Dziękuje”. A tyle chciałam mu powiedzieć! Cóż... może następnym razem zdobędę się na odwagę ;)
Bardzo dziękuje Bibliotece „Stacja Kultura” w Rumi za zaproszenie Roberta M. Wegnera. To był prawdziwy zaszczyt poznać osobiście tego autora.
Podczas spotkania słuchacze dowiedzieli się na przykład, że Wegner jest miłośnikiem historii i powieści historycznej, a będąc jednocześnie umysłem ścisłym kładzie nacisk na ciąg przyczynowo-skutkowy oraz na logikę i spójność wydarzeń.
Nie żyje wyłącznie z pisania, ma etatową pracę, co daje mu wolność w tworzeniu. Dzięki temu nie daje się zwariować presji czasu (i pieniędzy!) oraz ma możliwość spokojnego doprowadzania swoich książek do perfekcji. Autor mówił też o bardzo udanej współpracy z Wydawnictwem Powergraph.
Co do Meekhanu, Wegner ma już w głowie zakończenie, do którego będzie dążył. Zachowuje jednak do niego zdrowy dystans i daje sobie możliwość zmiany głównej idei, jeśli coś lepszego wpadnie mu do głowy. Dba o to, żeby wydarzenia przedstawione w powieściach były życiowe, dlatego czasem nawet celowo wyprowadza swoich bohaterów na manowce, pozwala im błądzić i robić głupoty. Ciekawostka: jego ulubieńcem oraz bohaterem najbardziej do niego podobnym jest Altsin.
Czy z powieściami Wegnera też tak macie, że wydaje Wam się, jakby niektóre fragmenty były pisane w trochę innym stylu? Ja zauważyłam, że Meekhan czasem czyta mi się lepiej, a czasem gorzej... nie wiedziałam, z czego to wynika. Teraz już wiem. Otóż, zmiana stylów pisania jest celowym zabiegiem autora, a każda kraina Meekhanu ma swój własny, unikalny język prowadzenia narracji. To dlatego od wydarzeń dotyczących Deany nic nie jest w stanie mnie oderwać, a przez wojskowe klimaty Szóstej Kompanii dosłownie brnę.
Czytelnicy wykazali się dociekliwością i zasypali Wegnera lawiną pytań, na które cierpliwie i wyczerpująco odpowiadał. Na koniec można było zdobyć autograf, a nawet zrobić sobie zdjęcie z autorem. Autograf zdobyłam, zdjęcie zrobiłam, ale byłam tak onieśmielona osobą Roberta Wegnera, że nie byłam w stanie wydusić nic więcej, niż „Dzień dobry” i „Dziękuje”. A tyle chciałam mu powiedzieć! Cóż... może następnym razem zdobędę się na odwagę ;)
Bardzo dziękuje Bibliotece „Stacja Kultura” w Rumi za zaproszenie Roberta M. Wegnera. To był prawdziwy zaszczyt poznać osobiście tego autora.
Fajnie, że udało Ci się spotkać autora i musisz trochę "poćwiczyć" odwagę. ;)
OdpowiedzUsuńOj muszę! Zdecydowanie :D Następnym razem będę śmielsza :)
UsuńZazdraszczam! W "Meekhanie" się zaczytuję pasjami. Nie mam pojęcia o czym chciałbym rozmawiać z p. Wegnerem, ale i tak zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńJa właśnie miałam sporo do powiedzenia, tylko odwagi brakło :P W ogóle bardzo fajny facet. Sympatyczny, ale konkretny :)
Usuń