Max Brooks „World war Z”


„World war Z” czyli światowa wojna zombie to chyba już klasyka w temacie postapo. Książka zawiera naoczne relacje świadków i uczestników tych okropnych wydarzeń, z którymi musiała zmierzyć się ludzkość.

Narrator jeździ po całym świecie, zbierając świadectwa osób, które przeżyły wojnę zombie - opowieści z lądu, z morza, z powietrza, a nawet z kosmosu. Pierwszy rozdział dotyczy Pacjenta Zero i pokazuje, jak się to wszystko zaczęło. Później jest już coraz gęściej, coraz ciemniej i coraz trudniej. Tę książkę czyta się jak autentyczny reportaż. Tak, jakby ta wojna naprawdę miała miejsce. Niejednokrotnie współodczuwałam razem z bohaterami. Może dlatego, że autor wplata w tę fikcję mechanizmy uniwersalne dla każdej wojny.

Właśnie te mechanizmy psychologiczne szczególnie przykuły moją uwagę. To, co dzieje się w duszy człowieka na skutek tragicznych doświadczeń, jest niepojęte w codziennym życiu. Cała paleta dramatycznych możliwości: poczynając od samobójstw i szczególnego okrucieństwa, na uzależnieniu od zabijania kończąc. Zdarzało się nawet tak, że zdrowi ludzie zachowywali się jak zombie, wcale nie będąc zakażonymi.

W początkowym stadium wirusa nie tylko zombie zagrażały ludziom. Ludzie sami sobie robili pod górkę okrutnie żerując na strachu słabszych. Pewna firma wydała fikcyjny lek na wirusa zombie, zarabiając krocie na naiwności spanikowanych osób. Cóż... wszystko da się sprzedać.

„Strach jest najwartościowszym towarem we wszechświecie”.

Zaskakujące były dla mnie przemiany społeczne podczas wojny. To, jak pracownicy umysłowi - będący bardzo w cenie w czasach pokoju - nagle stawali się nikim w porównaniu z pracownikami fizycznymi. Nikt nie potrzebuje „mądrych głów”, przydają się za to sprawne ręce.

Co mi odbierało radość czytania? Opisy techniczne. Pewnie dlatego, że nigdy nie interesowały mnie rodzaje broni, aut, samolotów ani statków. Myślę jednak, że osoby bardziej obeznane w tym temacie nie będą zawiedzione.

Podsumowując: „World war Z” to całkiem przyjemny „reportaż”, który czyta się dość szybko. Narrator swoją bezstronnością zmusza czytelnika do wystawienia samodzielnej oceny wypowiadającym się bohaterom. Kto pomógł wybawić ludzkość, a kto był zwykłą szują? - oceń sam. Przede wszystkim jednak - trochę mimochodem - zostawia czytelnika z pytaniem „A co ty byś zrobił w takiej sytuacji?”
PS. Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Czytam postapo z unSerious.pl" do którego i Was zachęcam. Link znajdziecie tu. Możecie także kliknąć w poniższy banner :) 

http://unserious.pl/2020/01/czytam-postapo-z-unserious-pl/
 

4 komentarze:

  1. Fajnie, że książka wywarła na Ciebie wrażenie i zostawiła (w sumie dla mnie) z najważniejszym pytaniem „A co ty byś zrobił w takiej sytuacji?”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak mi się spodobają następne książki, które zaplanowałam na to wyzwanie :D

      Usuń
  2. Gdzieś tam kiedyś fragmentami oglądałam film, mogłam się domyśleć, że to na podstawie książki ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Sonia Czyta , Blogger