Jessie Burton "Muza"

Dziś kilka słów o książce, z którą mam mały problem. Odwiedzając Wasze blogi przeczytałam dużo dobrego o Jessie Burton. Widziałam też pozytywne reakcje na Twitterze i na Instagramie, gdy dałam znać, że czytam „Muzę”. Swoje oczekiwania musiałam skonfrontować z rzeczywistością. Oto, co mi z tej konfrontacji wyszło.

Głównym bohaterem „Muzy” jest obraz przedstawiający z jednej strony kobietę, trzymającą w ręku odciętą głowę siostry, a z drugiej szykującego się do skoku lwa. Dzieło sztuki trafia w 1967 roku do galerii w Londynie, gdzie traktowane jest jako objawienie na kulturalnym rynku. Szczególnie zafascynowana jest nim 26-letnia Odelle Bastien, która trafia na poszlaki łączące ów obraz z historią rodziny Schlossów z lat 30-tych. Historią, która w nieoczekiwany sposób splata się z jej własnym życiem. 

„Muza” jest książką, którą bez wątpienia można uznać za wartościową. Czytałam ją z przyjemnością, przejmowałam się losami bohaterów, a i nierzadko krzywiłam się, gdy nie spodobały mi się ich zachowania (raz byłam nawet bardzo skrzywiona!). Bardzo „na plus” oceniam opisy obrazów, ich analizę oraz interpretację. Sama lubię doszukiwać się „drugiego dna” w różnych dziełach sztuki, dlatego ucieszył mnie każdy szczegół, którym narrator zechciał się podzielić. Szczególnie doceniam zgrabne wplecenie do fabuły wątku hagiograficznego Świętej Justy i Rufiny. A jednak, tak jak zaznaczyłam we wstępie, mam z tą książką problem. Właściwie to powinnam użyć czasu przeszłego, bo większy problem miałam czytając ją, niż oceniając. Chodzi o to, że pomimo wszelkich pozytywów, nie ciągnęło mnie do lektury. Po odłożeniu książki nie zastanawiałam się, co się wydarzy dalej, nie spędzało mi to snu z powiek. Nie tęskniłam za tą książką, gdy leżała na stoliku nocnym i czekała, aż wezmę ją do rąk. Niestety.

Mimo to za jej wartość literacką, dobrze skonstruowanych bohaterów oraz niemal namacalne opisy dzieł sztuki uważam „Muzę” za książkę bardzo dobrą. 



2 komentarze:

  1. Ja widziałam piękną okładkę książki, ale nie zdecydowałam się. Stwierdziłam, że nie będzie to moja "bajka" i po przeczytaniu Twojej recenzji tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację ;) Z czym, jak z czym, ale z "Muzą" w rękach Cię nie widzę :)

      Za to ja ostatnio postanowiłam skupić się na moim ulubionym gatunku, który ostatnio zaniedbałam: na fantastyce. Czytam Wegnera i jestem zachwycona! :)

      Pozdrawiam!:)

      Usuń

Copyright © Sonia Czyta , Blogger