Jaume Cabré "Wyznaję"
Powieść ta majestatycznie prezentowała się na mojej półce już trzy lata. Bałam się jej. Bałam się, że nie zrozumiem, że się pogubię. I nareszcie nadszedł dzień przełomu. Zaczęłam czytać miesiąc temu, skończyłam dziś. Oto kilka moich przemyśleń na temat „Wyznaję” Jaume Cabré.
„Wyznaję” to zapis całego życia a także kilkusetstronicowy list miłosny do jedynej i najukochańszej kobiety Adriana Ardévola. Już na wstępie należy mieć świadomość, że trzyma się w ręku prawdziwe arcydzieło. Pierwsze sto stron może zniechęcić, bo mnogość wątków wymaga od czytelnika nieustannego skupienia. Bardzo łatwo się tu pogubić. Jednak gdy już uda się przebrnąć przez przeplatankę tematów oraz ogrom obcojęzycznych wstawek (autor zabronił tłumaczenia niektórych fragmentów), wpada się w wir, który sprawia że żyjemy życiem głównego bohatera nawet gdy jesteśmy daleko od książki.
Adrian Ardévol i Bosch nie był kochanym dzieckiem. Można wręcz powiedzieć, że emocjonalnie był rodzicom obojętny. Z resztą, oni sami sobie nawzajem byli obojętni. Ojciec, który lata temu dla kobiety zrezygnował z życia duchownego, zajmował się kolekcjonowaniem antyków, a od syna wymagał obrania humanistycznego kierunku edukacji. Matka niewiele miała do powiedzenia, ale gdy już zabierała głos, to nalegała, by chłopak został wirtuozem gry na skrzypcach. Z dwojga złego opcja prezentowana przez ojca (włącznie z dziesięcioma językami do nauczenia) bardziej Adrianowi odpowiadała. Pasja do muzyki zaś przybliżyła go do Bernata Plensy, przyjaciela, który będzie trwał przy nim do końca życia.
Adrian pisze o sobie w narracji pierwszoosobowej. Jednakże w narracji trzecioosobowej dopuszcza do swojej opowieści także postaci z przeszłości: nazistów, Żydów, lutników, mnichów i inkwizytorów. Historie te, porozrzucane od wieku XIV aż do XX, często związane są z antykwarycznymi przedmiotami, których pasję kolekcjonowana Ardévol odziedziczył po ojcu.
Najważniejszym nabytkiem posiadanym przez bohatera są skrzypce wykonane w XVIIIw przez Lorenzo Storioniego. Pojawiają się w domu, gdy Adrian jest jeszcze chłopcem i od razu stają się najcenniejszym przedmiotem posiadanym przez rodzinę Ardévol. Instrument kunsztownie wykonany, o doskonale „dopieszczonym” kształcie posiada ciepłe, dojrzałe brzmienie, a wiek działa tylko na jego korzyść. Z biegiem lat, Adrian odkrywa tajemnicę tych skrzypiec, z którymi łączy go niewyobrażalna emocjonalna więź.
Jednakże głównym tematem tej powieści jest zło. Adrian z upływem lat dowiaduje się, jak odległy od przyzwoitości był jego ojciec i jakim kosztem do domu trafiały kolejne antyczne nabytki. Ale nie tylko o zło indywidualne tutaj chodzi. Przenosząc się do XVw czytamy o inkwizycji, będącej przemocą w imię Boga, która miała na celu wyszukiwać, nawracać i karać heretyków za niewierność. Pięć wieków później skrajne zło doprowadza podczas II wojny światowej do okrutnej zbrodni przeciwko ludzkości w myśl nazistowskiej ideologii. Cabré podaje tu przykłady z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, bestialstwo nazistów i zezwierzęcenie, które nie mieści się w głowie. Mimo że od tamtych wydarzeń minęły 72 lat, rany ciągle są świeże. Zło czai się obok nas i każdego dnia możemy stanąć z nim twarzą w twarz. Czy istnieje lekarstwo na nikczemność? Co mogłoby nim być? Piękno? Sztuka? Przyjaźń? Miłość?
Powieść słusznie porównywana jest do symfonii. Jednakże odnajduje swoje odbicie nie w symfonii klasycznej, uprawianej przez Haydna czy Mozarta, lecz w symfonii programowej Hectora Berlioza lub Gustava Mahlera. Posiada siedem części, a każda z nich nosi osobny tytuł w łacinie, który symbolicznie odnosi się do opisanej treści. Ponadto mamy tu motywy przewodnie: motyw zła, motyw skrzypiec, motyw miłości i motyw przyjaźni, co również charakteryzuje symfonię programową.
„Wyznaję” Jaume Cabré czytałam długo, bo ponad miesiąc. Warto było poświęcić tej książce aż tyle czasu. Jest to powieść bogata, wielowątkowa i bardzo wymagająca. Ambitna i bezkompromisowa. Dopiero co odłożyłam ją na półkę, a już wiem, że na pewno kiedyś do niej wrócę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz