Andrzej Sapkowski "Coś się kończy, coś się zaczyna"

„Za stodołą, gdzieś na płocie,
Kogut gromko pieje.
Zaraz przyjdę, miła do cię
Tylko się odleję.”


„Coś się kończy, coś się zaczyna” to wydany w 2000 roku cykl ośmiu opowiadań Andrzeja Sapkowskiego. Każde z nich jest zupełnie inne, lecz łączy je jeden wspólny mianownik – fantastyka. Miłośnicy Geralta z Rivii, żeby uniknąć zawodu, powinni wiedzieć, że z ośmiu opowiadań, tylko dwa dzieją się w wiedźmińskim świecie. Reszta to swobodne przeskakiwanie w różne miejsca i czasy, począwszy od naszej ojczyzny w czasach średniowiecza, na przestrzeni kosmicznej kończąc.

W pierwszym opowiadaniu („Droga, z której się nie wraca”) poznajemy matkę Geralta, Visennę. Krąg Druidów, do którego należy, wysyła ją, by pokonała kościeja – potwora, który nęka wioski i miasta blokując trakt kupiecki. Po drodze Visenna spotyka rannego wojownika – Korina i pomaga mu wyzdrowieć. Później razem stawiają czoła kościejowi.

Drugim opowiadaniem, którego akcja dzieje się w świecie wiedźmińskim jest tytułowe „Coś się kończy coś się zaczyna”. Opisane jest tu wesele Geralta i Yennefer. Razem z nimi pojawia się tu mnóstwo innych postaci związanych z Sagą: niezastąpiony Jaskier, odważna Ciri, a nawet Borch Trzy Kawki, którego po raz pierwszy i ostatni do tej pory widzieliśmy  w drugim tomie opowiadań („Miecz przeznaczenia”). Pomimo głośnych protestów autora, mnóstwo fanów nadal uparcie uważa to opowiadanie za alternatywne zakończenie pięcioksięgu o Wiedźminie.

Z sześciu pozostałych opowiadań, moją uwagę zwróciły dwa: „Muzykanci” i „Złote popołudnie”.

Akcja „Muzykantów” dzieje się w Dołach (dzielnica Łodzi) w latach 90. ubiegłego wieku. Prowadzone jest tam śledztwo dotyczące dziwnych morderstw. Ofiar na pozór nic ze sobą nie łączy. Śledczy Andrzej Nejman odkrywa jednak, że motywem tych zabójstw może być okrucieństwo ofiar wobec zwierząt. Żeby się o tym przekonać, musi odważyć się na prowokację. Sapkowski pisze „Muzykantów” zarówno z perspektywy ludzi, jak i zwierząt, co jest bardzo ciekawym zabiegiem, komplikującym odbiór opowiadania, a jednocześnie znacznie go ubogacającym. Prosta za to jest nauka, którą z „Muzykantów” można wyciągnąć: Karma zawsze wraca, a pokuty za krzywdę wyrządzoną niewinnym nie da się uniknąć.

W „Złotym popołudniu” mieszają się wydarzenia mniej i bardziej nierealne. Mała dziewczynka imieniu Alicja trafia do dziwnego świata. Poznaje tam kota, który potrafi znikać, pozostawiając po sobie tylko uśmiech, królika i szalonego mężczyznę, który lubi nosić kapelusze. Znajomy wątek? Oczywiście, że tak! Nie trzeba być szczególnym książkoholikiem, żeby domyślić się, że to o „Alicję w Krainie Czarów” chodzi. U Sapkowskiego jednak dziewczynka pozostaje w śpiączce i wszystkie te wydarzenia odbywają się w jej śnie. Alicja zostaje zaproszona do rozegrania z królową Mab partii krokieta. Kot z Cheshire wie, jakie niebezpieczeństwo za tym idzie. Postanawia uratować dziewczynkę. Następuje przeniknięcie snu do jawy, oba światy jednoczą się we wspólnym celu. Opowiadanie to było nominowane w 1997 roku do nagrody im. Zajdla.


„Co może być gorszego od idioty w lesie?
Ten z was, który krzyknął, że nic, racji nie miał. Jest coś, co jest gorsze od idioty w lesie.
Tym czymś jest idiotka w lesie.
Idiotkę w lesie - uwaga - poznać można po następujących rzeczach: słychać ją z odległości pół mili, co trzy lub cztery kroki wykonuje niezgrabny podskok, nuci, mówi do siebie, leżące na ścieżce szyszki stara się kopnąć, żadnej nie trafia.
A gdy dostrzeże was, leżących sobie na konarze drzewa, mówi: "Och!", po czym gapi się na was bezczelnie.
- Och - powiedziała idiotka, zadzierając głowę i gapiąc się na mnie bezczelnie. - Witaj, kocie.”

Cykl „Coś się kończy, coś się zaczyna” pozwala nam poznać Andrzeja Sapkowskiego z innej strony niż „wiedźmińska”. Niesamowita różnorodność tematyczna pozwoli każdemu znaleźć coś dla siebie. Opowiadania są na tyle krótkie, że kontakt z wątkami, które nas nie interesują (w moim przypadku „W leju po bombie” i „Bitewny pył”), jest prawie bezbolesny. Humorystyczne opisywanie zdarzeń (tak charakterystyczne dla Sapkowskiego) i umiejętność zaciekawienia czytelnika sprawiają, że tę książkę czyta się bardzo szybko. Polecam nie tylko jako luźne uzupełnienie Sagi o Geralcie.

Tytuł: Coś się kończy, coś się zaczyna
Cykl: -
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Liczba stron: 299
Wydawnictwo: SuperNova
Moja ocena: 7/10 

5 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy to jest książka, od której chciałabym zacząć poznawanie dzieł tego autora... Może jak już się zapoznam z innymi, to sięgnę po tę.

    /Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznawania lepiej od niej nie zaczynaj. To jest raczej książka na pożegnanie z Wiedźmińską Serią. Na początek polecam tomy opowiadań "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia" - tu historia się zaczyna. Uwaga, wciąga! :)

      Usuń
  2. O, tego jeszcze nie czytałam. Chociaż opowiadania średnio lubię, to jednak Sapkowski zobowiązuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za opowiadaniami nie przepadam, ale Sapkowski jest mistrzem zarówno długiej, jak i krótkiej formy. Uwielbiam jego styl i poczucie humoru :)

      Usuń
  3. Z chęcią przeczytałbym te opowiadania ale nigdzie nie mogę ich dostać. Wiesz może gdzie mógłbym zakupić tę książkę bo widzę, że stosunkowo niedawno ją czytałaś?

    btw. bardzo fajny blog.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Sonia Czyta , Blogger