Dan Simmons "Hyperion"

Macie czasem wrażenie, że o niektórych książkach TRZEBA napisać coś dobrego? Ja tak mam w tym przypadku i od kilkunastu dni biję się z myślami, czy w ogóle jest sens pisać cokolwiek. Zaryzykuję jednak.

Spotkałam się z wieloma zachwytami nad "Hyperionem". Długo za mną "chodził", aż w końcu znalazł się na mojej półce. Jakiś czas temu zostałam nagrodzona przez Sylwię z Unserious.pl za aktywny udział w wyzwaniu postapokaliptycznym. Ową nagrodą była dowolna, wybrana przeze mnie książka. Wyobrażacie sobie ten komfort i jednocześnie trudność, żeby z całej księgarni wybrać sobie TĘ książkę, TĘ JEDYNĄ o której się marzy dniami i nocami? Ze wszystkich, które miałam na liście must have/must read zdecydowałam się właśnie na "Hyperion". Byłam niesamowicie szczęśliwa!

Minął rok i nareszcie udało się znaleźć spokojny czas, żeby chłonąć tę perełkę światowej fantastyki. Siadam, czytam... 

Siedmiu pielgrzymów leci na Hyperion, żeby odnaleźć tajemnicze Grobowce i spotkać się z przerażającym Dzierzbą, który w obliczu zbliżającej się międzygalaktycznej wojny podobno zna sposób na uchronienie ludzkości przed zagładą. Ale to nie wszystko. Każdy z podróżnych ma też osobistą prośbę do Dzierzby. Jeden z nich zostanie wysłuchany, reszta zginie. Bohaterowie mieli już "przyjemność" spotkać Dzierzbę wcześniej, więc długi wspólny lot postanawiają umilić sobie dzieląc się swoimi doświadczeniami. Opowieść pierwszego z pielgrzymów była dla mnie olśnieniem! Dalej już coraz gorzej i gorzej... 

Tyle dobrego czytałam o tej książce, a mnie nie porwała. Miała kilka dobrych momentów, ale ogólnie rzecz biorąc... szału nie ma. Każda z historii mogłaby z powodzeniem stanowić temat samodzielnej, fascynującej powieści, tymczasem ja nudziłam się jak mops. W mojej opinii zmarnowany potencjał. Wielka szkoda! 

Ocena: 2/5



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Sonia Czyta , Blogger