Herbert George Wells „Wehikuł czasu”
“Wehikuł czasu” to klasyk gatunku science-fiction. Jest to również klasyk postapo, gdyż przedstawiona tu wizja przyszłości nie napawa optymizmem. Warto wspomnieć, że powieść miała swój debiut w roku 1895. Zważywszy na to, ile się zmieniło od tego czasu, historia zawarta w książce intryguje tym bardziej.
Podróżnik w Czasie, będący głównym bohaterem powieści, podczas jednego ze spotkań ze znajomymi przedstawia tezę, jakoby czas miał być czwartym wymiarem. Pokazuje im także własnoręcznie zbudowaną maszynę, której zadaniem jest przenoszenie człowieka do któregokolwiek punktu na osi czasu. Sceptyczna reakcja przyjaciół wzmaga determinację Podróżnika do odbycia takiej wyprawy. Na następnym spotkaniu ma już do opowiedzenia ciekawą, choć niezbyt wesołą, historię na temat przyszłości.
Maszyna przenosi go do roku 802 701. Spotyka tam Elojów – delikatne i wiotkie istoty, pokojowo nastawione, nie mające ani siły, ani intelektu, ani też chęci do porozumiewania się. Zagrożeniem dla ich życia są Morlokowie – stwory żyjące w ciemności, poruszające się po podziemnych labiryntach. Ze względu na kradzież wehikułu, Podróżnik zmuszony jest do pozostania w roku 802 701 nieco dłużej niż planował. Daje mu to czas na bardziej wnikliwą obserwację obu gatunków. Gdy jednak udaje mu się odzyskać wehikuł, czym prędzej wyrusza w dalszą podróż. Tym razem zatrzymuje się kilkadziesiąt milionów lat dalej, gdzie widzi istoty przypominające kraby, a jeszcze dalsza wyprawa pokazuje mu stopniowe zatrzymywanie się Ziemi, coraz bardziej czerwone Słońce i koniec wszystkiego.
Cóż… nie jest to różowa wizja przyszłości. Wells pokazuje świat, w którym człowiek znika z powierzchni Ziemi jako jeden z pierwszych gatunków. Pozostają najpierw człekopodobne istoty, później skorupiaki, aż w końcu nie ma już nic. Chciałabym zwrócić szczególną uwagę na ciekawą rzecz, jaką są tezy stawiane przez Podróżnika na przestrzeni jego wyprawy. Owe tezy ewoluują, zmieniają się w miarę jak przybywa mu danych wynikających z coraz bardziej szczegółowej obserwacji. Podróżnik mówi wprost o swoich niedopatrzeniach i koryguje je. Dobrze, że Wells nie daje nam od razu odpowiedzi na pytanie „Jak do tego doszło?”, tylko metodą prób i błędów prowadzi nas do konkretnych wniosków.
W tej powieści jest wszystko, co powinno mi się podobać. Ciekawa fabuła, wnikliwe obserwacje gatunków z przyszłości (na tyle, na ile wnikliwe być mogą podczas krótkiego pobytu Podróżnika w roku 802 701), pytania i odpowiedzi, zachęta do rozważań i wyciągania wniosków… A jednak mnie nie porwała. Czego mi zabrakło? Od kilku dni się nad tym zastanawiam i nadal nie wiem. Może emocji? Tak, to chyba o to chodzi. Tym niemniej doceniam ogólną wartość płynącą z tej powieści i cieszę się, że ją przeczytałam. Czuję się w pewien sposób ubogacona tą lekturą.
Za mną kilka powieści Wellsa, ale Wehikułu jeszcze nie sięgałam, mimo że mam go w planach. Generalnie uważam, że klasyka sf z przełomu XIX i XX w. raczej nie ma szans porwać współczesnego czytelnika, ale warto ją czytać, chocby po to, by poznać gatunek od podszewki :)
OdpowiedzUsuńWells to w ogóle klasyk. Słyszał o nim chyba każdy, nawet jeśli nie czytał. Ja nie gustuję w sf, ale uważam jego prozę za ciekawą, choć znam ją bardzo fragmentarycznie.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przemawia do mnie ten tytuł.
OdpowiedzUsuń