Ane Riel "Żywica"
Co to jest za książka! Obrzydliwa, psychopatyczna, a do tego niesamowicie wciągająca.
Liv mieszka wraz z mamą i tatą z dala od ludzi. Mają dom na niewielkiej wysepce nazywanej Głową, która jest połączona Szyją ze stałym lądem. Po tym domu wala się mnóstwo niepotrzebnych gratów... na wybrakowanym i rozstrojonym pianinie dumnie prezentuje się popiersie jakiegoś mężczyzny, gdzieś tam na lodówce, czy dawno rozmrożonej zamrażarce stoi wielki, zepsuty telewizor, a wypełnione po brzegi szafki prawie całkowicie zasłaniają okna. Po podłodze biegają myszy i szczury, można też spotkać króliki, których z dnia na dzień jest coraz więcej. Jakby tego było mało, ojciec raz na jakiś czas przynosi do domu "nowe rzeczy" z wysypiska. Meblem stała się też mama, która na skutek choroby przytyła tak, że nie może się poruszać i już prawie zrosła się z łóżkiem. Trzeba ją myć, karmić i poić, bo sama nie potrafi już o siebie zadbać.
W takich warunkach wychowuje się Liv. Gdy nadchodzi czas wysłania dziewczynki do szkoły i gdy wzrasta ryzyko, że zobaczy jak wygląda normalne życie, ojciec zgłasza na policję zaginięcie córki, a jej samej każe się chować w kontenerze, ze szczególnym uwzględnieniem czasu trwania śledztwa. Gdy funkcjonariusze zamykają sprawę i nie znajdując ciała uznają dziewczynkę za zmarłą, przy wejściu na teren posesji (a jest ona ogromna i otoczona drzewami) ojciec umieszcza tabliczkę z napisem "Wstęp wzbroniony", a na wścibskich, którzy zignorują ostrzeżenie, stawia liczne pułapki.
"Żywica" to książka, której nie czyta się z przyjemnością, za to z wielkim zaciekawieniem. Często podczas lektury chciałam zamknąć oczy, żeby nie czytać i nie wyobrażać sobie, co będzie dalej. Bałam się tej paranoi, brzydziłam się nią, a jednocześnie czułam, jak mnie wciąga. Niemal fizycznie czułam te wszystkie najgorsze zapachy dawno nie wietrzonego domu, pełnego starych mebli, spleśniałej żywności, zgniłego mięsa z zepsutej zamrażarki, zwierzęcych odchodów... pokoju, w którym leżała matka Liv, z dnia na dzień coraz bardziej zaniedbana. I choć książkę skończyłam już kilka dni temu, to jej wspomnienie nadal we mnie pozostało. Tak jak zapach, który pozostaje czasem w pomieszczeniu jeszcze chwilę po wyjściu jego właściciela.
Mam wrażenie, że to psychodeliczna książka...
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Trochę ryje mózg :) Ale i tak polecam.
UsuńZ jednej strony jestem zaintrygowana, ale z drugiej...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że mogłaby Ci się spodobać, ale ręki odciąć nie daję :D :P
UsuńBardzo zainteresowała mnie ta pozycja. Lubuję się w takich gatunkach.
OdpowiedzUsuńSkoro lubisz takie rzeczy, to nie będziesz zawiedziona :)
UsuńMocna książka, wciągająca, ale faktycznie z tych makabrycznych. Swoją drogą zakończenie daje do myslenia :D
OdpowiedzUsuńDaje, oj daje. Gdy już sobie pomyślałam "Ok, było parę schiz, ale końcówka spoko" pojawiły się ostatnie słowa... :D
Usuń