Celine Dion "My Love (Essential Collection)"
Głos, który wykonuje motyw przewodni filmu „Titanic” zachwyca mnie od zawsze. Jest wręcz stworzony do opowiadania miłosnych historii. Szeroka skala, czysty falset i szemrzące piano to największe jego atuty. Z wielką przyjemnością więc wsłuchałam się w składankę najpiękniejszych piosenek Celine Dion, szczególną rozkosz czerpiąc z romantycznego nastroju jej wspaniałych ballad.
Utwory zamieszczone na
anglojęzycznej płycie „My Love (Essential Collection)” są niejako znakami
rozpoznawczymi tej kanadyjskiej piosenkarki.
Powstawały w latach 1990 – 2008, dlatego większość z nich powoduje we
mnie osobistą podróż do czasów dzieciństwa. Pamiętam, jak wzruszałam się
piosenką „Think twice”... Gdy
wybrzmiewał ostatni akord cofałam ją do początku, by po uspokojeniu znów
wybuchnąć płaczem w okolicach drugiej zwrotki. Podobna sytuacja towarzyszyła
utworowi „My heart will go on”. Jako nastolatka chciałam nawet zaśpiewać to na
konkursie młodych talentów, ale podczas prób ani razu nie potrafiłam wykonać
kulminacji bez załamania głosu towarzyszącemu lawinie łez wypływających z moich
oczu. Przy „Falling into you” biodra same kołyszą się w rytm rumby, zaś piękna
melodia powoduje, że oczy same się zamykają, a myśli uciekają gdzieś w odległe
krainy największej intymności. Piosenką „My love” Celine Dion, pomimo upływu lat,
nadal potrafi poruszyć najczulsze struny mojej muzycznej wrażliwości.
Duety , które znalazły się na
tym albumie, również są powszechnie znane i lubiane. „Beauty and the Beast” to
cover piosenki nagranej specjalnie na potrzeby bajki Disneya o tym samym tytule.
Dobrze pamiętam tę scenę: przygotowania do wspólnej kolacji Pięknej i Bestii, a
później ich taniec we wspaniałej sali. Jakże zjawiskowy byłby to obraz, gdyby
towarzyszył mu od początku akompaniament Celine Dion i Peabo Brynsona! „Tell
him” to chyba najpiękniejszy kobiecy duet wszech czasów. Obrazuje rozmowę dwóch
przyjaciółek – jedna zwierza się drugiej z zawstydzenia, które towarzyszy jej
na myśl o tym, że miałaby wyznać miłość ukochanemu mężczyźnie. Dialog urzeka
delikatnością i czułością – niewieścimi cechami, których ze świecą szukać w
obecnych czasach.
Nie wszystkie piosenki z tego
albumu były pierwotnie wykonywane przez Celine Dion. Są one jednak
najszlachetniejszymi coverami, często stawianymi wyżej niż oryginały. „The
Power of Love” to utwór nagrany przez Jennifer Rush w 1984r., wzięty na
warsztat przez Dion w roku 1993. Piosenka sama w sobie jest tak piękna, że w
połączeniu z głosem Kanadyjki tworzy prawdziwe arcydzieło. Podobnie sytuacja
wygląda w przypadku „All by myself” autorstwa Erica Carmena. Ciekawym jest
fakt, że również Carmen nie do końca sam stworzył ten utwór. Bazuje on bowiem
na drugiej części (Adagio Sostenuto) Koncertu fortepianowego c-moll nr 2
Siergieja Rachmaninowa.
Cała moja recenzja mogłaby się
opierać na pochwałach, gdyby nie jeden problem, który drażnił moje uszy
nastawione na relaks i odpoczynek. Proszę wyobrazić sobie mój szok, gdy po
zmysłowym „Falling into you” nastąpiło energetyczne „I drove all night”!
Piosenki szybkie są najsłabszym ogniwem tego albumu. Być może wydawca nie
chciał, żeby słuchacz zasnął podczas gdy Celine Dion snuje swoje ballady. Ja
jednak osobiście, bardzo chętnie utonęłabym w ramionach Morfeusza przy
akompaniamencie tak wspaniałego i czystego głosu.
8/10.
Ona ma niesamowity głos i, choć nie jestem jej wielką fanką, kilka jej piosenek przywodzi mi na myśl dzieciństwo - płaczliwe przy "Titanicu" i rozśpiewane, gdy z mamą śpiewałyśmy razem jedną z jej piosenek z Garou... :) Eh, aż sobie je odświeżę!
OdpowiedzUsuńZachęcam! :) Też jej na co dzień nie słucham, ale lubię czasem wrócić do przeszłości właśnie za pomocą muzyki. Nic tak nie wywołuje u mnie wspomnień jak muzyka (i zapachy).
Usuń