George R.R.Martin "Pieśń lodu i ognia: Nawałnica mieczy #1 Stal i śnieg, #2. Krew i złoto"
Wszystko to bierze początek w przeszłości - pomyślał Tyrion. - Od naszych matek i ojców oraz od ich rodziców przed nimi. Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas.
Tom trzeci "Pieśni lodu i ognia" nokautuje swoich
poprzedników już od pierwszego rozdziału. Wydarzenia początkowe "Stali i
śniegu" zazębiają się z ostatnimi "Starcia królów" - możemy więc
obserwować tok bitwy nad Czarnym Nurtem zarówno od strony ofensywnej (Stannis
Baratheon), jak i defensywnej (Tyrion Lannister).
Głównym bohaterem, podobnie jak wcześniej, jest walka o
władzę. Sposobów, by ją zdobyć jest mnóstwo: intrygi, zagrywki polityczne,
aranżowane małżeństwa, magia... można tego mnożyć w nieskończoność, ale która
droga jest skuteczna? - na to pytanie nieprędko poznamy odpowiedź. Okazuje się,
że nigdzie nie można czuć się bezpiecznie, nikt nie zasługuje na zaufanie, a
radosne okoliczności obfitują w krew mocniej, niż bitwy.
- [...] Zawsze należy dbać o to, by wrogowie byli zbici z tropu. Jeśli nie są pewni, kim jesteś czy czego chcesz, nie będą wiedzieli, co zrobisz za chwilę. Czasem najlepiej jest ich wprawić w zakłopotanie poprzez posunięcia pozbawione celu albo nawet takie, które wydają się sprzeczne z twoimi interesami. Pamiętaj o tym, Sanso, gdy sama przyłączysz się do gry.– Jakiej... jakiej gry?– Jedynej. Gry o tron.
Nieubłaganie nadciąga zima. Za Murem po trzykroć
rozbrzmiewają rogi. Legenda okazuje się prawdą, a na martwych koniach zbliżają
się upiory z opowieści Starej Niani - Inni. Daenerys zbiera upragnioną armię.
Jak na swój młody wiek wiele przeżyła, co odbija się na jej psychice. Szybko
dojrzewa, staje się władcza i zdeterminowana. Jaime, pilnowany przez brzydką i
męską Brienne z Tarthu, powraca do Królewskiej Przystani, a rozdziały
przybliżające jego sylwetkę sprawiły, że chcąc, nie chcąc, zaczęłam żywić do
niego cieplejsze uczucia. Podobnie sytuacja ma się z Tywinem Lannisterem, do
którego - po bliższym poznaniu - poczułam respekt za to, że za wszelką cenę
stoi na straży dobrego imienia Lannisterów i w głębi duszy - pomimo roli
surowego ojca, którą przyjął - miłuje swoje dzieci. Karzeł w dalszym ciągu
wzbudza kontrowersje, a ze swojej ułomności uczynił tarczę, którą - przy pomocy
nieprzeciętnej inteligencji - umiejętnie się posługuje.
Największym atutem wszystkich bohaterów jest ich realizm -
ale to już zasługa Georga R.R.Martina. Pełnokrwistymi postaciami targają silne
emocje, a gdy cierpią, czytelnik również odczuwa ból. Są tak wyraziste, że aż
nie chce się wierzyć, że stworzyła je wyłącznie wyobraźnia autora.
Obydwa tomy "Nawałnicy mieczy" przeczytałam bez
przerwy. Opisane wydarzenia wbijają w fotel na kilka dobrych godzin, a czytaniu
towarzyszą złość, chęć buntu i poczucie niesprawiedliwości. Do tego wszystkiego
dochodzą niespodzianki od autora, z którymi chyba nigdy się nie pogodzę. Ale
może to jest właśnie recepta na dobrą powieść?
-A cóż innego mogę zrobić, jeśli nie umrzeć?
-Żyć.
Tytuł oryginalny: A Storm of Swords: #1 Steel and Snow,
#2 Blood and Gold
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Liczba stron: #1 736, #2 636
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz