Walentynkowy weekend: Muzyka do filmu "Miasto aniołów"


1. U2 - If God Will Send His Angels
2. Alanis Morissette - Uninvited         
3. Jimi Hendrix - Red House  
4. Paula Cole - Feelin' Love    
5. John Lee Hooker - Mama, You Got A Daughter
6. Sarah McLachlan - Angel   
7. Goo Goo Dolls - Iris           
8. Peter Gabriel - I Grieve       
9. Jude - I Know        
10. Eric Clapton - Further On Up The Road  
11. Gabriel Yared - An Angel Falls    
12. Gabriel Yared - The Unfeeling Kiss          
13. Gabriel Yared - Spreading Wings  
14. Gabriel Yared - City Of Angels


Wczoraj było o filmie “Miasto aniołów”. Dzisiejszy wpis walentynkowy poświęcę muzyce, która buduje jego niepowtarzalny klimat.
Mamy tu mieszankę różnych stylów muzycznych, od rockowych ballad aż po symfoniczne brzmienia libańskiego kompozytora, Gabriela Yareda. Przeważa muzyka spokojna, delikatna i nastrojowa.

Płytę otwiera urocza ballada zespołu U2 „If God will send his Angels”. Piosenka brzmi, jakby była skomponowana specjalnie na potrzeby filmu, jednak jest to osobny utwór, wydany jako singiel w roku 1997. Po niej następuje jedna z najlepszych piosenek na tym krążku – „Uninvited” Alanis Morissette. Nominowana zresztą do Złotego Globu, laureatka dwóch statuetek Grammy. Mroczna, metafizyczna, tajemnicza, trochę jakby nie z tego świata, na długo zostająca w głowie. Trzy następne utwory to trochę mocniejsze brzmienia, wśród których szczególną uwagę zwraca seksowna i zmysłowa Paula Cole w swoim „Feelin’ Love”. Spokojny nastrój wraca wraz z „Angel” Sarah McLachlan, urzekającej delikatnym falsetem. Część środkowa płyty to piosenka chyba najbardziej kojarzona z „Miastem aniołów”, czyli „Iris” zespołu Goo Goo Dolls – specjalnie z resztą napisana do tego filmu. Wyraża tęsknotę zarówno w warstwie tekstowej, jak i w muzycznej interpretacji. Sumarycznie jednak jest mniej przygnębiająca, niż następujące po niej rozpaczliwe „I Grieve” Petera Gabriela. W podobnym klimacie pozostaje „I Know” Jude. Część wokalną zamyka Eric Clapton energicznym, rockowym „Further on up the Road”. Pomimo mocnego uderzenia, słuchacz nie odczuwa żadnego przeskoku, czy dyskomfortu – ta piosenka doskonale pasuje do ogólnego nastroju płyty.

Cztery ostatnie pozycje na tej płycie to fragmenty partytury Gabriela Yareda, z czego szczególnie porusza mnie „An Angel Falls”. Jest to utwór trzyczęściowy, który dzieli upadek na „przed”, „w trakcie” i „po”. W pierwszym fragmencie słychać anielskie smyczki – unoszące się nad ziemią, delikatne i ezoteryczne. Łkające w półtonach wiolonczele przechodzą w solidną podstawę orkiestry. Druga część ilustruje upadek. Do orkiestry dochodzi chór, początkowo żeński, złożony z czystych, białych głosów. Subtelnie dołączają brzmienia męskie, by wkrótce zwiększyć swoje natężenie. Na pierwszy plan wysuwa się kobiece solo. Zaczynając od wysokich dźwięków, unoszone jak liść na wietrze, opada ostatecznie do głębokich, piersiowych rejestrów. Część trzecia wyraża zachwyt anioła nad światem, w którym się znalazł. Raduje go zapach, smak, dotyk, a nawet ból. Marzenie się spełniło. W muzyce słychać również gdzieniegdzie tęsknotę nieba za upadłym sługą.

Na płycie przeważa nastrój tęsknoty i melancholii. Utwory te cudownie obrazują uczucie pomiędzy bohaterami – tę czystą miłość, zdolną do najwyższych poświęceń. Miłość doskonałą. Album bardzo głęboko mnie porusza i choć słyszałam go już wiele razy, w dalszym ciągu wywołuje wzruszenie tak mocne, że do dziś zdarza mi się uronić niejedną łzę. 


2 komentarze:

  1. Zarówno film, jak i muzyka są piękne. Dźwięki dodają uroku, nadają obrazom nowych barw. I masz rację, że nawet słuchając tych "kawałków" osobno, można się wzruszyć. :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest. Ja w kółko słucham tego soundtracku. Wczoraj nawet specjalnie wyciągnęłam mojego 15-letniego discmana, bo nie mam tej płyty w formie mp3, a chciałam posłuchać w podróży :)
      Całuję! ;*

      Usuń

Copyright © Sonia Czyta , Blogger