Jarosław Grzędowicz "Wypychacz zwierząt"

Są tacy pisarze, którym ufam. Po „Panu Lodowego Ogrodu” Jarosław Grzędowicz jest jednym z nich, dlatego pełna spokoju sięgnęłam po „Wypychacza zwierząt”. Wrażenia przedstawiam w kilku zdaniach poniżej. 

„Wypychacz zwierząt” to zbiór trzynastu opowiadań pisanych na zamówienie do różnych antologii tematycznych. Każde opowiadanie zawiera w sobie inny motyw. Jest o podróżach w czasie („Zegarmistrz i łowca motyli”), o migracjach w kosmos (”Farewell blues”), o więźniach politycznych („Buran wieje z tamtej strony”), o katach („Pocałunek Loisetty”) i wielu innych… Jest też długa, stustronicowa opowieść łącząca w sobie II wojnę światową z mitologią nordycką („Wilcza zamieć”). Jednak szczególnie w pamięć wryło mi się opowiadanie pt. „Weekend w Spestreku”, będące futurystycznym zderzeniem świata, który dobrze znamy ze światem silnie zideologizowanym. Ideologie są tak skrajne, aż miejscami karykaturalne, jednak każdy święcie w nie wierzy.

Po „Panu Lodowego Ogrodu” mało jest już w stanie mnie zachwycić, dlatego „Wypychacz zwierząt” zostaje trochę w tyle, zarówno w stosunku do „PLO”, jak i książki „Popiół i kurz” Grzędowicza. Jednak jest to w dalszym ciągu pozycja, którą zdecydowanie warto znać. Napisana bardzo plastycznie, wręcz filmowo. Postacie są dobrze skonstruowane nawet w opowiadaniach na kilka stron. No i te pomysły! Niejednokrotnie dziwiłam się i zadawałam sobie pytanie „Skąd mu się to wzięło w głowie????”. Bardzo polecam tym, którzy nie boją się nowych doświadczeń i odmiennego spojrzenia na to, co powszechnie znane. 

 Ocena 7/10
 

2 komentarze:

  1. Po PLO każda książka Grzędowicza ma bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się! Do tej pory żadna, którą czytałam, nie przebiła PLO :) Zostały mi jeszcze: "Księga jesiennych demonów", "Hel 3" i "Azyl". Antologii nie liczę. Cudów już się nie spodziewam :)

      Usuń

Copyright © Sonia Czyta , Blogger