Dmitry Glukhovsky "Metro 2033"

„Dopiero teraz zaczął zdawać sobie sprawę, jak daleko od swych dawnych osiągnięć i zdobyczy znajduje się teraz człowiek. Jak dumnie szybujący w powietrzu ptak, który, śmiertelnie ranny spadł na ziemię, żeby zaszyć się w jakiejś dziurze i tam cicho umrzeć”


Minęło 20 lat od wybuchu wojny atomowej. Wszystkie miasta są zmiecione z powierzchni Ziemi, a ludzkość wyginęła na skutek szkodliwego promieniowania. Niektórym tylko udało się uciec do podziemia – do moskiewskiego metra, będącego największym na świecie schronem przeciwatomowym. Tam próbują sobie jakoś radzić: żywią się grzybami, które mogą rozwijać się bez udziału światła słonecznego, hodują świnie, polują na szczury. Po przedmioty niezbędne do codziennego użytku oraz broń i lekarstwa wysyłają na powierzchnię tzw. stalkerów, ubranych w odzież zabezpieczającą przed promieniowaniem. W podziemnym świecie, podobnie jak to było „na powierzchni” funkcjonuje polityka, handel, a gdzieniegdzie nawet szeroko pojęta kultura. Pieniądze straciły na znaczeniu, obecnie funkcjonującą walutą są naboje.

„Jeden nabój – jedna śmierć. Czyjeś zabrane życie. Sto gramów herbaty – pięć ludzkich żywotów. Kawałek kiełbasy? Proszę, zupełnie niedrogo: całych piętnaście trupów. Skórzana kurtka dobrej jakości, dzisiaj w promocji, zamiast trzystu tylko dwieście pięćdziesiąt, oszczędzacie życie pięćdziesięciu ludzi. Dzienny obrót tego targu był, można powiedzieć, równy całej pozostałej przy życiu populacji metra”

W takim świecie dorasta Artem – nastoletni chłopak, któremu udało się przeżyć wojnę nuklearną dzięki heroicznemu czynowi własnej matki. Ona, poświęcając swoje życie, przekazała go, jako kilkuletniego chłopca, obcemu mężczyźnie, uciekającemu do schronu. Mężczyzna ten stał się później ojczymem Artema i wychowywał go w podziemnych realiach, jak własne dziecko. Po tylu latach stacja WOGN, na której żyją, staje się dla nich domem. Okazuje się jednak, że w tunelach czai się niewiadomej postaci zło, które zagraża bezpieczeństwu nie tylko WOGN-u, ale i całego metra. Żeby ocalić najbliższych, Artem musi samotnie udać się w niebezpieczną podróż na drugi koniec metra.

Idąc od stacji do stacji chłopak poznaje inny świat, niż w rodowitym WOGN-ie. Nowi ludzie, nowe zachowania, odmienny system wartości i światopogląd. Każdy przystanek to odrębne państwo-miasto, działające na innych zasadach. Artem wielokrotnie stawia czoła zagrożeniu, a ta różnorodność doświadczeń pozwala mu odkryć prawdziwy cel swojej misji.

„Wszyscy i każdy z osobna rozumie, że śmierć jest nieunikniona. W metrze śmierć była codziennością. Ale zawsze wydaje się, że tobie nie przytrafi się żaden nieszczęśliwy wypadek, że kule cię ominą, choroba cię nie dotknie. A śmierć ze starości nie przyjdzie tak szybko, można o tym nawet nie myśleć. Nie da się żyć w ciągłej świadomości swojej śmiertelności. Trzeba o tym zapomnieć, a jeśli takie myśli mimo wszystko się pojawią, trzeba je przepędzać, trzeba je zagłuszać, inaczej mogą zapuścić korzenie w świadomości i rozrosnąć się, a ich jadowite zarodniki zatrują życie temu, kto im się podda”

Glukhovsky w swojej powieści przestrzega przed mechanizacją świata, gdyż urządzenia, które dziś ułatwiają nam życie, mogą kiedyś przyczynić się do naszej zagłady. Rozwijająca się technologia stanowi ryzyko mutacji gatunku człowieczego, który sam dla siebie może stanowić niebezpieczeństwo. Autor opisuje upadek człowieczeństwa nie tylko pod względem cywilizacyjnym, ale i moralnym. Przedstawia obraz człowieka bezwzględnego, którego nic nie powstrzyma przed najpodlejszym zachowaniem, byleby tylko uratować własną skórę. Uświadamia nam, że naszym największym wrogiem jesteśmy my sami.

Oprócz problemów społecznych i globalnych, „Metro 2033” Glukhovsky’ego porusza również tematy ważne dla pojedynczej jednostki człowieczej. Artem wędrując po moskiewskim metrze i pokonując wszelkie przeciwności wykazuje wolę przetrwania tak silną, że staje się bohaterem niemalże niezniszczalnym. W trakcie tułaczki rozważa sens swojej misji, a wszystkie wydarzenia, których doświadcza po drodze, wzbogacają go i pomagają odnaleźć swoje własne „ja”. 

„Czego w ogóle mogą bać się ludzie, jeśli nie muszą w każdej sekundzie obawiać się o swoje życie i stale o nie walczyć, próbując przedłużyć je choćby o jeden dzień?”

„Metro 2033” czyta się bardzo dobrze. Stopniowo rozwijana akcja i nieustannie wzrastające napięcie powodują, że nie jest się w stanie tak po prostu odłożyć tej książki na bok. Nawet przerwa pomiędzy rozdziałami nie uwolni Cię, Drogi Czytelniku, od podziemnego świata i czym prędzej będziesz chciał tam wrócić, żeby zobaczyć, jak dalej rozwinie się sytuacja. Książka pozostawia głębokie ślady w sercu i w głowie, a ja już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kontynuację.

„Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła.”

Tytuł oryginalny: Метро 2033
Cykl: Uniwersum Metro 2033
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: science fiction
Forma: powieść
Liczba stron: 592
Wydawnictwo: Insignis      
Moja ocena: 8/10

4 komentarze:

  1. Mam przed sobą całą serię, ale przeraża mnie trochę to, że jest tak wymagająca. Bo jest. Bo to książka z typu tych, które należy czytać w skupieniu żeby nie przegapić czegoś ważnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda - skupienie jest w przypadku tej książki bardzo potrzebne, ale niech Cię to nie zniechęca. Glukhovsky tak potrafi wciągnąć w swój świat, że istnieje małe ryzyko, że Twoje myśli będą błądziły gdzieś bez celu :)

      Usuń
  2. Oj tak, książka jest świetna, autor doskonale buduje napięcie i tworzy taką permanentną atmosferę grozy. Bardzo lubię tę część - kolejne jak na razie przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie mogę się doczekać, aż wezmę do rąk "Metro 2034". Ale najpierw muszę skończyć "Sagę o Wiedźminie" Sapkowskiego w ramach swojego wyzwania. Później na pewno wrócę do "Metra" :)

      Usuń

Copyright © Sonia Czyta , Blogger