Opracowanie zbiorowe "Spotlight. Zdrada"

Opracowanie zbiorowe "Spotlight. Zdrada"

Co musi czuć osoba, której pierwsza aktywność seksualna, często w bardzo młodym wieku, została dokonana rękami księdza? Szok? Oszołomienie? Obrzydzenie? Do niego, czy do siebie? Czy takie zbliżenie to grzech? Mówił, że nie. A jednak w sercu jakoś tak nieswojo. Poskarżyć się rodzicom? Jak zareagują?

Do jakich sztuczek uciekają się duchowni, by zbliżyć się, a następnie manipulować niewinnymi istotami, wyłącznie dla ukojenia własnych pragnień? I wreszcie: co jeśli dziecko przełamie wstyd, opowie rodzicom o wszystkim, oni poruszą niebo i ziemię w próbach sprawiedliwego osądzenia zwyrodnialca, a prawnicy zamiotą całą sytuację pod dywan? Żadnych konsekwencji. Nie stanie się nic. Po prostu nic. Cisza.

Wtedy zostaje już tylko wstyd i straszliwe poczucie niesprawiedliwości.

Schemat najczęściej jest ten sam. Rozbita rodzina, matka opiekująca się dzieckiem samotnie, potrzebująca pomocy, ale i męskiego wzorca dla swojego syna (zazwyczaj ofiarami padają chłopcy). Kto, jeśli nie ksiądz, przekaże mu właściwe wartości i nauczy jak być dobrym człowiekiem? Chłopiec zostaje przez matkę wysłany do posługi przy ołtarzu, później na różne spacery i wyjazdy z księdzem. Gdy przeziębione dziecko nie może przyjść do kościoła, ksiądz chętnie odwiedza je w domu. Bo przecież nie przyszłoby nikomu do głowy, że osoba duchowna może w jakikolwiek sposób zaszkodzić dziecku. I wtedy właśnie dzieje się największa krzywda.

Świadectwa ludzi, którzy jako dzieci zostali wykorzystani seksualnie przez księdza:

„Sądziłem, że to we mnie jest coś złego, coś, o czym nie wiedziałem, co skłoniło go do tego, żeby mi to zrobić”
„Byłem chłopcem, który potrzebował miłości, a miłość była dla nich właśnie tym. Ale w rzeczywistości to wszystko było dla mnie przymusem, przemocą i zastraszaniem”
Właśnie takie sytuacje opisuje książka „Spotlight. Zdrada”. Dziennikarze z „Boston Globe” postanowili zerwać zasłonę milczenia. Zaczęło się od jednego reportażu, dotyczącego konkretnego księdza. Podczas badania sprawy wyszło jednak na jaw o wiele więcej równie istotnych wątków. O to, by pozostały one w cieniu, przez lata dbał jeden z watykańskich dostojników, mianowany kardynałem w 1985r., Bernard Law. Przed wnikliwością dziennikarzy jednak nic się nie ukryje. W ten sposób powstały książka, a następnie film „Spotlight. Zdrada”. 

„Milczenie jest grzechem (…) Żadne uzdrowienie nie jest możliwe, jeśli wszyscy milczą”
Reportaż wzbudził we mnie bardzo intensywne emocje. Chciałam dorwać tych wszystkich zboczeńców i zadbać o dotkliwą karę za krzywdę na najbardziej niewinnych istotach świata. Nie wiem, co się ze mną działo, gdy czytałam tę książkę. Ciałem byłam na lotnisku, przechodziłam kontrolę bezpieczeństwa, wsiadałam i wysiadałam z samolotu, ale to wszystko robiłam „z automatu”, bo duch mój był z ofiarami księży-pedofili. Wiele opisanych w reportażu sytuacji po prostu nie mieściło mi się w głowie, czasem chciało mi się płakać. Wszystko z poczucia bezradności.

A co na to Kościół? Uważam, że dobrym przykładem będzie fragment listu wysłanego przez jednego z „dostojników” do matki wykorzystanych seksualnie dzieci, która domagała się surowej kary na oprawcy swoich synów (tak, kilku):

„Dziękuję bardzo za Pani list (…) i szczerą opinię o księdzu z archidiecezji Bostonu, który był źródłem trudnych doświadczeń z Pani rodzinie, zwłaszcza dla kilku chłopców.

Jestem i muszę być bardzo uwrażliwiony na tę bardzo delikatną sytuację, ale muszę także odwołać się do miłosierdzia Bożego i dzielić się tym miłosierdziem, wiedząc, że Bóg wybacza grzechy i że grzesznicy w rzeczy samej dostępują przebaczenia. Z pewnością nie możemy akceptować grzechu, ale wiemy dobrze, że musimy kochać grzesznika i się za niego modlić (...)”
Krzywda na niewinnych zawsze boli najbardziej. Pedofilia jest obrzydliwa i niewybaczalna. Szczególnie, gdy dziecko pada ofiarą człowieka wykonującego zawód cieszący się zaufaniem publicznym, jak nauczyciel, lekarz, czy właśnie ksiądz. Teraz już duchowni nie są tak bezkarni, jak kiedyś. Zbyt wiele razy zawiedli ludzkie zaufanie. Łatwo jest mówić „To tylko tam w Stanach są tacy zboczeńcy! U nas tego nie ma”. Uwrażliwmy się jednak i poobserwujmy, czy rzeczywiście „u nas” jest tak kolorowo? Czy naprawdę nie słyszy się o przypadkach krzywdzonych w ten sposób dzieci? A teraz spróbujmy sobie uświadomić, ile takich spraw jest zamiatanych pod dywan. Ok, jeśli księża chcą mieć kochanków (kochanki) „na boku”, niech mają. Dorosłych. Od dzieci precz. 


PS. Jako nastolatka, przez lata działałam aktywnie w scholi parafialnej w swoim mieście. Tworzyliśmy prężnie działającą grupę kilkunastu osób. Żadne z nas nie doświadczyło ani krzywdy ani poniżenia ze strony duchownych. Zawsze mogliśmy na nich polegać, byli oddani i wspierający. Dlatego z takim żalem przeczytałam "Spotlight". Ta książka uświadomiła mi, że nie każdy ma takie szczęście do duszpasterzy, jakie miałam ja.

Wojciech Kuczok "Gnój"

Wojciech Kuczok "Gnój"

Trudno mi pisać o tej książce. Jest to jedna z tych, które warto przeczytać, ale do recenzji brakuje słów. Niesie w sobie zbyt mocny ładunek emocjonalny, żeby można było pisać o tym "na sucho".

Mimo to spróbuję. 
 
„Gnój” czytałam już po raz drugi. Wróciłam do niego po kilkuletniej przerwie. Pierwszy raz pochyliłam się nad nim mając 18 lat. Wtedy też poznałam osobiście Wojciecha Kuczoka na jednym z jego spotkań autorskich, w Sandomierzu. Dziś jestem o 9 lat starsza, a książka porusza mnie z jednakową intensywnością. 


Powieść porusza temat przemocy w rodzinie. Zagadnienie przerażające, bo dotyczące zjawiska potwornego i niewybaczalnego, szczególnie gdy ofiarami padają dzieci. Narracja prowadzona jest z perspektywy mężczyzny, który w dzieciństwie doświadczył krzywdy ze strony własnego ojca. Dziś opowiada historię swojej młodości – tego bagna, pełnego bólu, wstydu i zabliźnionych już ran duszy (ojciec dbał, by na skórze nie było żadnych śladów pejcza). W tle przewija się szary obraz jednego z górnośląskich osiedli.

Książka napisana jest prostym językiem. Gdzieniegdzie Kuczok wtrąca śląską gwarę dla uwypuklenia miejsca, w którym się znajdujemy i charakteru postaci tam osadzonych.  Opisy „zabiegów wychowawczych” ojca głównego bohatera tak zadziałały na moją wyobraźnię, że nieraz zdarzyło mi się skrzywić podczas lektury. Ktoś kiedyś napisał, że ta książka boli i w pełni się z tym zgadzam. Mnie bolała. Nie obcuję na co dzień z literaturą opisującą jakąkolwiek formę patologii, więc „Gnój” zrobił na mnie mocne wrażenie. Tak mocne, że znów pozostanie mi w pamięci na parę lat.

„Kiedyś, jeszcze jako dziecko zapytałem ją, jak jest w piekle. Matka odpowiedziała mi wtedy zadziwiająco pewnie, jakby już tam była, jakby to była autopsja, a nie wyobrażenie:

- Synku, w piekle na powitanie pokazują ci wszystkie twoje niewykorzystane szanse, pokazują, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś we właściwym czasie wybrał właściwe wyjście. A potem pokazują ci wszystkie te chwile szczęścia, które straciłeś (...) pokazuje się w piekle, co mogliby w życiu osiągnąć...

- A potem? Mamusiu, co się dzieje potem, kiedy już to wszystko pokażą?

- Potem, synku, zostawiają cię samego z twoimi wyrzutami sumienia. Na całą wieczność. Nie ma już nic ani nikogo. Tylko ty i twoje wyrzuty sumienia.”
Książka została nagrodzona Paszportem „Polityki” w 2003 roku i Literacką Nagrodą Nike w 2004. Na jej podstawie powstał film Magdaleny Piekorz pt. „Pręgi”, do którego scenariusz napisał sam autor. Nie oglądałam i chyba nie chcę. Wystarczy mi ten ból, którego doświadczyłam podczas kilku godzin, które spędziłam z książką.

„Gnój” to powieść, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.  Dobrze napisana i mocna w wyrazie, zostaje w głowie na długo. 


BookAThon Lato 2017: Wyniki

BookAThon Lato 2017: Wyniki

Okej, nadszedł czas na przyznanie się bez bicia, ile książek udało mi się przeczytać podczas tygodniowego maratonu czytelniczego BookAThon Lato 2017. Z 6 zaplanowanych książek udało mi się przeczytać 4, czyli większość  i o jedną więcej niż się spodziewałam (taka mała niespodzianka dla siebie samej). Mimo że nie udało mi się dobić do 1500 przeczytanych stron, to i tak naprawdę cieszę się z wyniku, bo termin wypadł dość niefortunnie ze względu na zawodowy wyjazd do Ljubljany. Czytałam z przyjemnością, nic na siłę. Po prostu zamiast wgapiać się tępo w Facebooka, Twittera czy Instagrama, wolałam poświęcić czas na książki. I to był mój główny cel: Uwolnić się od złodziei czasu.

A teraz konkrety, czyli tytuły i liczby.

Przeczytane książki: 4 (na 6)
Przeczytane strony: 1009 (na 1500)

Tytuły:
W.Kuczok „Gnój”
M.White „Tolkien. Biografia”
Opracowanie zbiorowe „Spotlight. Zdrada”
A.Christie „Morderstwo w Orient Expressie”

„Gnój” Wojciecha Kuczoka znałam już wcześniej i dobrze mi było wrócić do tej książki. „Morderstwo w Orient Expressie” bardzo mi się spodobało i uznałam, że fajnie by się to chyba czytało w języku angielskim.
Biografia Tolkiena była ciekawa, napisana przystępnie – dobrze się czytało, a „Spotlight. Zdrada” o kryzysie w kościele katolickim sprawiło, że nie byłam w stanie zapanować nad swoimi nerwami na wieść o ogromnej skali pedofilii i homoseksualizmu wśród kleru.

Podsumowując, cieszę się z wyniku i z tego, że nie traciłam przyjemności z czytania. Czekam na następny BookAThon, marząc o tym, żeby udało mi się kiedyś przeczytać wszystkie zaplanowane książki. Do następnego!

PS. Od przyszłego tygodnia wracam z recenzjami. Rezygnuję z Majowych Odkryć na rzecz opinii, bo już dawno żadnej nie było. Na pewno możecie się spodziewać kilku słów o „Gnoju” Kuczoka i „Spotlight”, oprócz tego zaległe „Wilki” Wajraka i… niespodzianka, czyli mój pierwszy egzemplarz recenzencki. Buźka!
Copyright © Sonia Czyta , Blogger