12 porad jak żyć lepiej wg Josepha Murphy'ego

12 porad jak żyć lepiej wg Josepha Murphy'ego

Kochani, dziś przybywam do Was naładowana pozytywną energią, którą zawdzięczam „Potędze podświadomości” Josepha Murphy’ego. Książka liczy sobie już ponad 50 lat i od samego początku zajmuje czołowe miejsce na listach bestsellerów na całym świecie. Osobiście zauważyłam wielki „bum” na nią dopiero jakieś kilka lat temu i w końcu nadszedł mój czas, by się z nią zapoznać. 




Zachwycona tym, co przeczytałam, poniżej przedstawiam kilka porad, które najmocniej do mnie przemówiły. Mam nadzieję, że Wam również przypadną do gustu. 

  1. Podświadomość jest ciemnią fotograficzną – tam wywołuje się swoje życie wewnętrzne.
  2. Potęga pozytywnego myślenia - być „namagnesowanym” człowiekiem pełnym wiary we własne siły i możliwości.
  3. Możesz się zmienić, poddając podświadomości projekt nowej wersji samego siebie”
  4. „Wyobraź sobie szczęśliwe zakończenie wszelkich kłopotów, poczuj radość spełnienia, a podświadomość powieli te wyobrażenia i zajmie się ich urzeczywistnianiem” 
  5. „Pamiętaj, że wiara jest niczym ziarno, które zapadło w glebę. Zakorzenia się i wydaje owoce. Wysiewaj pomysły w swoim umyśle, podlewaj i użyźniaj z ufnością, a wydadzą plony, czyli przybiorą realne kształty”
  6. „Wyobraź sobie, z wszelkimi szczegółami, że już osiągnąłeś upragniony cel. Uświadom sobie, co odczuwasz, a doczekasz się spełnienia”
  7. „Najłatwiej i najskuteczniej wpoić podświadomości upragnione wyobrażenie, zawarłszy je w krótkim, łatwym do zapamiętania zdaniu, które powtarzamy przed snem niczym kołysankę”
  8. „Uświadom sobie, co lubisz robić i zajmuj się właśnie tym. Jeśli nie wiesz, co jest twoim prawdziwym powołaniem, poproś o radę, a otrzymasz znak”
  9. Cudze słowa nie są w stanie urazić cię ani zdenerwować, chyba że sam im na to pozwolisz”
  10. Nie traktuj obecności współmałżonka jako czegoś, co jest oczywiste. Okazuj mu wdzięczność, zrozumienie i miłość”
  11. Możesz wybrać szczęście. Pomyślisz, że to zaskakująco proste, i takie właśnie jest. Może właśnie dlatego ludzie potykają się na drodze ku szczęściu; nie mogą uwierzyć, że tak łatwo dojść do celu”
  12. Wszystko, czego się boimy, można zastąpić tym, czego pragniemy. Jeśli boisz się choroby, pragnij zdrowia. Jeśli boisz się zniewolenia, pragnij wolności. Skupiaj się na tym, co dobre i spodziewaj się dobra, a twoja podświadomość ziści pragnienia. Ona nigdy nie zawodzi” 

Nie będę tutaj pisać o słabszych aspektach „Potęgi podświadomości”. Najważniejsze jest przesłanie, jakie niesie: wiara, że siłą własnej woli naprawdę możemy zmieniać w złoto wszystko, czego dotkniemy.  

Ufajmy i żyjmy lepiej! 


Zaczynaj dzień od słów:
"Spotka mnie szczęście.
Mam co do tego całkowitą pewność".
Andrzej Ziemiański "Achaja"

Andrzej Ziemiański "Achaja"


W końcu doczekałam się czasowych możliwości na nowy wpis. Swój powrót do blogosfery zaczynam od powieści, która niestety mnie nie urzekła. Wolałabym powitać Was „z grubej rury” entuzjastycznym „Ale ekstra książkę ostatnio czytałam!”. Trafiłam jednak na „Achaję” Andrzeja Ziemiańskiego.

„Achaja” jest trzytomową powieścią zaliczaną do fantastyki. Dwie pierwsze części dostały nominację do Nagrody im. Janusza A.Zajdla. Książka nie dość, że pasowała do mojego wyzwania Czytam polskie serie”, to jeszcze o mały włos, a dostałaby najbardziej prestiżową nagrodę z dziedziny fantasy w Polsce. Z ogromnym optymizmem więc sięgnęłam po nią. Z czym się zetknęłam? Z przerażającą przeciętnością.
 
Główną bohaterką jest kilkunastoletnia księżniczka. Jej ojciec po śmierci żony związał się z młodszą o rok od córki dziewczyną. Macocha poniża Achaję na każdym kroku, a kropkę nad „i” stawia, gdy wysyła ją do wojska. Tam, na służbie, księżniczka – pozbawiona specjalnego traktowania – poznaje prawdziwe życie w „normalnym” (czyt. okrutnym) świecie, z którym wcześniej nie miała do czynienia.

Drugi wątek dotyczy zakonnego skryby Zaana i młodego, nieokrzesanego rozbójnika – Siriusa. Panowie, spotykając się, wpadają na „genialny” plan, dzięki któremu mogą pławić się w bogactwie i mataczyć do woli na książęcym dworze.

I ostatnia główna postać – dla mnie najciekawsza – czarownik Meredith. Człowiek, który skupia się na niesieniu pomocy innym, nagle otrzymuje zadanie od samego boga – propozycję nie do odrzucenia. Jak sobie z nią poradzi? Czy mimo wszystko pozostanie wierny starym ideałom?

Akcja ciągnie się niemiłosiernie przez większość książki. Dopiero pod koniec tempo przyspiesza i to znacznie podnosi moją ocenę. Co mnie jednak najmocniej uderzyło, to mizerna charakterystyka postaci. Właściwie żadna z nich nie ma konkretnego portretu psychologicznego. Wiemy tylko, że Zaan jest sprytny, Sirius przygłupawy, Meredith zagubiony, a Achaja z zahukanego dziewczęcia staje się superbohaterką, zdolną za jednym razem zabić kilku doświadczonych rycerzy. Tyle, że ja chyba z idiotów i superbohaterów wyrosłam. Wiem, że powieść wpisuje się w gatunek fantasy, ale nawet tam lubię mieć do czynienia z bohaterami z krwi i kości.

Wiele słyszałam, bądź czytałam o wulgarnych opisach, czy seksistowskich poglądach autora przelewanych na papier. Cóż... nie spotkałam tu niczego, co mogłoby mnie zgorszyć. Czy suknia ocierająca się o nagi biust Achai ma spowodować rumieniec na mojej twarzy? Czy osąd, że dziwki są lepsze w łóżku od żon naprawdę ma mnie oburzyć? Powiem tak: po traumatycznym spotkaniu z „twórczością” Manueli Gretkowskiej, chyba już nic nie jest w stanie mnie zdemoralizować, więc niech pan Ziemiański sobie pisze, co chce. 

O wiele bardziej za to raziły mnie niedociągnięcia stylistyczne, czy brak logiki w opisywanych wydarzeniach. Liczne powtórzenia, niedokładna interpunkcja, szastanie samogłoskami, żeby wzmocnić okrzyk bohatera („Yyyyyyyyyyyyyyeeeeeeeeeeeeaaaaaaaaaaaaaaa!”)... Po co? Już nawet przekleństwa tak mi się nie rzucały w oczy, jak to.

Podsumowując powiem kolokwialnie: „szału nie ma”. Mocno się zastanawiam, czy sięgnąć po drugi tom. Jeśli to zrobię, to tylko z nadzieją, że będzie lepszy od pierwszego. 

A Wy jakie macie doświadczenia z „Achają”? Czytaliście? Co sądzicie? Warto brać się za drugą część?


Tytuł: Achaja
Cykl: Achaja (tom 1)
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: fantasy
Forma: powieść
Liczba stron: 688
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Moja ocena: 5/10
Wakacyjna przerwa

Wakacyjna przerwa

Jak pewnie zauważyliście, od mojej ostatniej wizyty tutaj minął już ponad miesiąc. Dlatego nadszedł w końcu czas na oficjalne ogłoszenie wakacyjnej przerwy :) Potrwa ona do września.

To nie jest tak, że nie czytam książek - o nie! Podczas wakacji mam nadzwyczaj dużo czasu na pochłanianie kolejnych pozycji z listy MUST READ. Nie mam jednak głowy do pisania notek, podczas gdy na zewnątrz taka piękna pogoda, a plaża aż prosi "Chodź i poopalaj się trochę". Wakacje oznaczają również dużo wyjazdów i mało kiedy mam warunki sprzyjające do stworzenia nowej notki.

Zdjęciami książek i różnymi opiniami dzielę się na trzech portalach społecznościowych, na które serdecznie zapraszam:

INSTAGRAM https://www.instagram.com/sonia.czyta/
TWITTER https://twitter.com/sonia_czyta
FACEBOOK https://web.facebook.com/przyswietleksiezyca/?fref=nf (pod dawną jeszcze nazwą "Przy świetle księżyca").

Pozdrawiam Was wakacyjnie i do zobaczenia we wrześniu. Wrócę wtedy z ogromem nowych notek i wakacyjnych "Odkryć" :)


Odkrycia: Czerwiec

Odkrycia: Czerwiec

Kochani! Jest pierwszy dzień lipca, a to oznacza drugi odcinek cyklu "Odkrycia". Czerwiec był dla mnie miesiącem intensywnym zawodowo - dużo podróży, a co za tym idzie: sporo nowych miejsc (z czego jedno ujęło mnie szczególnie) i ogrom przesłuchanej muzyki. Serdecznie zapraszam!

Lisa Jane Smith "Przebudzenie. Walka. Szał"

Lisa Jane Smith "Przebudzenie. Walka. Szał"

Premiera książek i filmów sagi „Zmierzch” pociągnęła za sobą nową modę, gatunek nazywany paranormal romance. W skrócie: skupia się on na opisywaniu miłości pomiędzy człowiekiem a istotą nadprzyrodzoną. Jest to miłość zakazana przez normy społeczne, niebezpieczna, ale dzięki temu szalenie pociągająca. Sprawia, że wiele dziewczyn marzy o spotkaniu zabójczo przystojnego wampira/wilkołaka/ducha na swojej drodze. Dobrym przykładem paranormal romance są właśnie „Pamiętniki Wampirów” Lisy Jane Smith.

Wydarzenia dzieją się współcześnie w Fell’s Church (USA). Główną bohaterką jest piękna, popularna w szkole, pożądana przez chłopaków nastoletnia Elena. Jak to zwykle bywa, dziewczyna otoczona wianuszkiem „psiapsiółek” podbija wszelkie serca i odhacza nowe zdobycze. Znudzona dawniejszymi kolegami skupia się na nowo przybyłym Stefano, który w ogóle nie zwraca na nią uwagi. Chłopak okazuje się górą nie do zdobycia. Wiadomo, że im więcej starań trzeba włożyć w osiągnięcie celu, tym bardziej się go później docenia, dlatego gdy najdroższy Stefano wreszcie zwraca uwagę na Elenę, dziewczyna jest już po uszy zakochana. Zbliżają się do siebie, chłopak wyznaje swój mroczny sekret, który wcale nie odstrasza zauroczonej dziewczyny. Całą sielankę psuje pojawienie się Damona – niebezpiecznego, ogarniętego żądzą zemsty i krwi brata Stefano. Elena staje pomiędzy nimi i dowiaduje się, że bardzo przypomina ukochaną braci sprzed ponad wieku.

Wizerunek wampira w „Pamiętnikach...” różni się nieco od swego pierwowzoru (Dracula). Tutaj potwór staje się atrakcyjny, pociągający i wiecznie młody. Czyta w myślach, może zmieniać wspomnienia ofiary (hipnoza), ma świetny refleks i ogromną siłę. Wpływa  na pogodę i potrafi przemieniać się w zwierzę. Jednakże im więcej posiada mocy, tym większe  ograniczenia stają na jego drodze: nie może przekraczać bieżącej wody, nie posiada odbicia w lustrze, a do miejsca, gdzie ludzie śpią, jedzą (dom, namiot itp.) musi zostać zaproszony przez gospodarza. Aby stać się wampirem, wystarczy umrzeć z odrobiną wampirzej krwi w krwioobiegu. Zabija go osinowy kołek, spalenie, obcięcie głowy oraz wbijanie gwoździ w skronie.

„Pamiętniki...” przeczytałam bardzo szybko. Pisane łatwym językiem, nie wymagają specjalnych przemyśleń ani skupienia, toteż tę książkę po prostu się łyka. Na początku Elena drażniła mnie swoim podejściem do spraw damsko-męskich, infantylnością, brakiem konsekwencji. Później, na szczęście, prawdziwa miłość ją odmieniła. Uwielbiam Stefano – jest inteligentny, zrównoważony, cierpliwy. Dla takiego chłopaka sama straciłabym głowę. A Damon? Seksowny, zmienny, niebezpieczny – odpowiedni dla dziewczyn, które lubią ryzyko.

Na podstawie serii książek „Pamiętniki Wampirów” powstał serial o tym samym tytule. W rolę Eleny wciela się Nina Dobrev, Stefano – Paul Wesley, Damon – Ian Somerhalder. Piękna, serialowa okładka sprawiła, że chcąc nie chcąc wyciągałam rękę po książkę chociażby po to, żeby popatrzeć na aktorów ;-) Podczas czytania miałam dylemat, co wolę. Serial nakłonił mnie do przeczytania książki i chyba w tym pojedynku to on wygra. Jest kilka różnic pomiędzy pierwowzorem a ekranizacją, ale nie są na tyle istotne, by o nich tu pisać.

Podsumowując: polecam tę książkę miłośnikom wampirów. Ponadto uważam „Pamiętniki...” za pozycję obowiązkową  dla każdego fana gatunku paranormal romance.

Tytuł oryginalny: The Awakening. The Struggle. The Fury
Cykl: Pamiętniki Wampirów (tom 1-3)
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: horror/romans
Forma: powieść
Liczba stron: 508
Wydawnictwo: Amber
Moja ocena: 5/10
Joseph Gelinek "Dziesiąta symfonia"

Joseph Gelinek "Dziesiąta symfonia"

W świecie muzycznym istnieje pojęcie „klątwy dziewiątej symfonii”. Jest to mit romantyczny mówiący o tym, że kompozytor może stworzyć w swoim życiu tylko dziewięć symfonii, a każdy, kto podejmie się pracy nad dziesiątą, znacząco podupada na zdrowiu i umiera. Klątwa ma swe źródło w epoce klasycyzmu, w biografii Beethovena, który nie napisał już żadnej symfonii po tej z „Odą do radości” (Dziewiąta). Podobnie rzecz ma się z Dvořakiem.  Bruckner zaś, chcąc oszukać przeznaczenie, swoją pierwszą symfonię oznaczył, jako zerową, a Gustav Mahler, nie chcąc by w nazwie pojawiło się słowo „symfonia”, swoją dziewiątą nazwał „Das Lied von der Erde” (Pieśń o ziemi). Po ukończeniu prac nad nią dopadło go fatum. Nawet współcześni kompozytorzy wolą nie zadzierać ze śmiercią – Krzysztof Penderecki zarzeka się, że nigdy dziewiątej symfonii nie napisze.

Wielkie więc, było moje zdziwienie, gdy na półce w bibliotece ujrzałam książkę Gelinka zatytułowaną „Dziesiąta symfonia”. Z okładki swoim mrocznym spojrzeniem darzył mnie Ludwig van Beethoven. Musiałam ją przeczytać!


    „Młody hiszpański muzykolog Daniel Paniagua bierze udział w koncercie, podczas którego zostaje wykonana rekonstrukcja pierwszej części X Symfonii Ludwiga van Beethovena i zaczyna podejrzewać, iż autor tej rekonstrukcji, Ronald Thomas, być może jest w posiadaniu oryginału dzieła. Wkrótce Thomas zostaje bestialsko zamordowany - mordercy odcinają swojej ofierze głowę, na której jest wytatuowana sekwencja muzyczna. Daniel Paniagua zostaje wciągnięty w wir zaskakujących wydarzeń, piętrzących się zagadek, tajemniczych przypadków, które kolejno odsłaniają nieznane fakty z biografii Ludwiga van Beethovena.” (opis z okładki)

 W „Dziesiątej...”  Joseph Gelinek wplata wiele wątków muzykologicznych, co może odstraszyć laików lub osoby, które po prostu nie do końca orientują się w historii muzyki, podstawach harmonii itd. Jednakże jeśli czytelnik posiada otwarty umysł i lubi dowiadywać się nowych rzeczy, nie powinien bać się tych fragmentów. Warto wspomnieć, że główny bohater właśnie dzięki analizie muzycznej, odgaduje tajemniczy szyfr zapisany nutami. Nie ukrywam, że dla mnie – jako muzyka – motyw analizy był najciekawszy i mocno podbił ocenę tej powieści.

Był to mój pierwszy kontakt z thrillerem. Kontakt, którego niestety nie mogę zaliczyć do udanych. Nie dość, że czytanie zajęło mi trzy miesiące (może i mnie dopadła klątwa? :D), to jeszcze finał wzbudził we mnie zażenowanie. Nie stawiam jednak tej książce niskiej oceny, bo dzięki niej spędziłam kilka naprawdę przyjemnych wieczorów pełnych zagadek, logicznego myślenia oraz muzyki Ludwiga van Beethovena.

Tytuł oryginalny: La décima sinfonía
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Forma: powieść
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Muza
Moja ocena: 6/10
Copyright © Sonia Czyta , Blogger